Kontynuujemy naszą serię i dziś weźmiemy na tapet najwyższą klasę rozgrywek weekendowych. Tutaj bezkonkurencyjni okazali się zawodnicy SND. Drużyna znad Dolinki Służewieckiej zimą grała niemal bezbłędnie i w pełni zasłużenie sięgnęła po mistrzowski wazon. Na drugiej lokacie uplasował się Chwast Lotosu, a skład podium uzupełniła Husaria Mokotów, która rzutem na taśmę wyprzedziła aż cztery drużyny mające chrapkę na medale. Zapraszamy na podsumowanie sezonu Zima 2024 w Ekstraklasa Ligowiec Weekend!

Zimą nie było mocnych na SND. Drużyna znad Dolinki już w swoim pierwszym meczu, wygranym 9:2 z Hmmm FC, zaimponowała formą i trwało to już potem do samego końca rozgrywek. W drugim spotkaniu pokonali 6:4 późniejszych srebrnych medalistów Chwast Lotosu, a następnie okazali się nieznacznie lepsi od Polisquadu (2:1). W czwartej kolejce zespół w jasnozielonych trykotach, po raz pierwszy i jedyny w całym sezonie, musiał uznać wyższość rywali. A konkretnie ERGO Technology & Services S.A. (4:6 po dwóch golach na finiszu). SND odpowiedział na tę porażkę w najlepszy możliwy sposób. Serią zwycięstw. Zespół w jasnozielonych trykotach w pokonanym polu zostawił kolejno: Husarię Mokotó2 (3:1), AZS PJATK (11:6), Uwiąd Starczy (6:4) i potem jeszcze wpadł walkower 3:0 od Spowolnionych. W swoim przedostatnim starciu ekipa z Mokotowa musiała ograć Cervinus, by przypieczętować mistrzowski wazon. I tak też się stało, po triumfie 5:3 najcenniejsze trofeum trafiło właśnie do ich gabloty. Z kronikarskiego obowiązku dodamy, że w finale zimowej kampanii zanotowali victorię 6:3 z mocnym DMN Yebañsk. Na złote medale pracowało wiele osób i postaramy się tu wymienić kluczowe ogniwa tej załogi. Zaczniemy od tyłu. Świetnie spisywali się zimą golkiper Paweł Rosiński, znakomicie współpracował duet Maciej Sejbuk – Czarek Śledziak, jak zwykle dużo od siebie dodawali Ayhan Emiroglu, Krzysztof Dąbrowski, Kacper Mikołajczyk, Wojtek Miazga czy Jędrzej Łączyński. Tu nie możemy nie wspomnieć też o Michale Śpiewaku, który mimo ledwie czterech występów, aż czterokrotnie zostawał MVP zawodów, dorzucając naprawdę konkretne liczby z przodu. Ale tak naprawdę każdy zawodnik SND dołożył swoją cegiełkę do tego niesamowitego wyczynu. Wielkie brawa, Panowie!

Na drugim miejscu do mety dojechał Chwast Lotosu. Co prawda mistrzostwo było poza zasięgiem, ale na pozostałe dwie lokaty na pudle było wielu chętnych, toteż zdobycie srebra to była nie lada sztuka. Biało-zieloni na starcie pokonali DMN Yebañsk 6:5, ale w następnej kolejce wysoko przegrali z Husarią Mokotów 2 (1:12). Tydzień później ulegli 4:6 z triumfatorem całych rozgrywek SND, lecz od tego momentu Chwat grał niemal bezbłędnie. Pokonali 8:5 AZS PJATK, aż 16:5 Polisquad, a potem przyszedł dość nieoczekiwany remis 6:6 z Cervinusem. Co nie załamało tej drużyny, która już do samego końca tylko wygrywała (8:6 z Uwiądem Starczym, mimo że było już 3:6, do tego 6:5 z ERGO Technology & Services S.A. i 5:3 z Hmmm FC). Przed ostatnią kolejką CL musieli zgarnąć pełną pulę, by przyklepać wicemistrzostwo i tu z pomocą przyszli Spowolnieni, którzy oddali im walkowera. Oprócz pucharu za drugą pozycję i srebrnych medali do gabloty Lotosu trafiła jeszcze statuetka dla najlepszego strzelca. Został nim, rzecz jasna, Piotr Ignaczewski, który w minionym sezonie zdobył aż 27 goli. Takie osiągnięcie nie byłoby możliwe, gdyby nie wsparcie kolegów z zespołu. Mowa tu przede wszystkim o Macieju Michalskim, Szymonie Binkiewiczu, Tomaszu Chołotkiewiczu, Esoa Lele, Lucjanowi Baranowi, Konradowi Rychterowi czy Piotrowi Laube. Ale tak naprawdę cała załoga Chwastu Lotosu spisywała się zimą znakomicie, srebrne krążki dla nich nie były dziełem przypadku. Konkurencja w wyścigu o top3 była niezwykle silna.

Na podium rzutem na taśmę załapała się też Husaria Mokotów 2. I dodamy, że nie było o to łatwo, gdyż o wszystkim zadecydowała o tym mała tabela. Aż trzy ekipy (HM2, ERGO i AZS) zebrały po 19 punktów, ale wolne miejsce w top3 było już tylko jedno. Dlaczego to akurat Husarze zdobyli brązowe medale? Tu kluczem były triumfy w meczach bezpośrednich (7:3 z ERGO Technology & Services S.A. oraz efektowne 14:3 z AZS PJATK). A jak im szło w pozostałych spotkaniach? Na ogół nieźle, chociaż bywało nierówno. Start sezonu to triumfy 12:1 z późniejszym wicemistrzem Chwastem, 9:4 z Uwiądem Starczym i wspomniane 7:3 z ERGO. Potem dość nieoczekiwanie zatrzymali ich Spowolnieni (3:3), w piątej kolejce zaś lepsi okazali się mistrzowie z SND (3:1), a w kolejnym tygodniu Polisquad (3:5). Husaria zareagowała na to dwoma zwycięstwami (8:0 z Cervinusem i 14:3 z AZS), ale w ich dziewiątej potyczce ulegli DMN 6:7. Na koniec HM2 musieli zgarnąć pełną pulę w rywalizacji z Hmmm FC i udała im się ta sztuka (8:3). Co finalnie pozwoliło im znaleźć się w czołowej trójce. Pora na indywidualności. Tu zaczniemy od najlepszego bramkarza Ekstraklasy Łukasza Gołębiewskiego (ze średnią 8,6), nie możemy nie wspomnieć o Patryku Borowskim, Patryku Gorzyckim, Macieju Olszewskim, Kamilu Kwiatkowskim, Marku Wdowińskim, Arku Urmanowskim, Patryku Hermannie czy też o Tomku Hubnerze. Jak widać, Husaria Mokotów 2 to była naprawdę mocna paka.

Bardzo blisko podium, o czym pisaliśmy wyżej, byli ERGO Technology & Services S.A.. Lecz ta ekipa brak medali odbiła sobie w klasyfikacjach indywidualnych. Przede wszystkim najlepszym asystentem Ekstraklasy został Marek Wójcik (z 13. ostatnimi podaniami), a MVP całych rozgrywek wybraliśmy fantastycznego zimą Piotra Kalinowskiego, który był bezkonkurencyjny w kanadyjce (25G+11A). Znakomicie też prezentowali się golkiper Stanisław Chomczyk, Jan Jabłoński, Kacper Tymosik i Maciek Pastuszka. To tyle indywidualnie. A jak Granatowi radzili sobie zespołowo? Mimo niesamowitej konkurencji i połowy ligi zainteresowanych walką o medale – naprawdę nieźle. ERGO na otwarcie zremisowali z AZS 6:6, potem pokonali Spowolnionych 8:4, rozbili DMN Yebañsk 11:1, ale w czwartej kolejce ulegli Husarii 4:6 (co w konsekwencji wyrzuciło ich z top3). Tydzień później jednak, jako jedyni w stawce, zwyciężyli z mistrzami z SND 6:4, a następnie rozgromili 17:3 Cervinus i 15:1 Hmmm FC. Lecz następnie przyszły dwie porażki (5:6 z Chwastem i 2:6 z Polisquadem). Przed ostatnią kolejką drużyna w granatowych koszulkach miała jeszcze nadzieje na brązowe krążki, ale mimo triumfu 11:3 z Uwiądem Starczym nie udało im się załapać na pudło. Niemniej, my uważamy, że ERGO Technology & Services S.A. pokazało się zimą ze świetnej strony i coś czujemy, że nie było to ich ostatnie słowo.

Trzecim zespołem, który zebrał 19 punktów, był AZS PJATK. Nie wystarczyło to jednak do top3, gdyż Akademicy w małej tabeli wypadli gorzej od Husarii Mokotów 2 i ERGO Technology & Services S.A.. Co nie znaczy, że PJATK wyglądali zimą źle, w końcu do ostatniej kolejki bili się o medale. Sezon AZS rozpoczął remisem 6:6 ze wspomnianym ERGO, a potem wpadły dwie wygrane, 10:5 z Hmmm FC oraz 6:3 z Cervinusem. W czwartej serii gier przyszła porażka z Chwastem Lotosu 5:8, ale następne dwa mecze były „do przodu” (12:6 z Uwiądem i 5:1 z DMN Yebañsk). W kolejnych dwóch występach Akademicy trafili na późniejszych medalistów i tutaj, niestety dla nich, przytrafiły się dwie przegrane (6:11 z SND i aż 3:14 z Husarią). Na przełamanie wpadł walkower od Spowolnionych, a na finiszu zimowej kampanii, AZS, po kapitalnym widowisku, ograł 8:6 również walczący o czołową trójkę Polisquad. W ostatecznym rozrachunku PJATK do szczęścia, czyli do pudła, zabrakło naprawdę niewiele, ale ta drużyna, do czego zdążyła nas przyzwyczaić, prezentowała ofensywny, atrakcyjny dla oka futbol. Już tradycyjnie na czele ofensywy stał niezawodny Tomek Bicz, napastnik PJATK miał do pomocy Stefana Branickiego, Pawła Chomę czy Mateusza Chądzyńskiego. Szkoda tylko, że tak rzadko na boisku stawiał się Mateusz Stecz.

W wyścigu o miejsce na pudle do samego finiszu brał też udział Polisquad, który finalnie uplasował się na szóstej pozycji. A to pokazuje, jak wyrównana była stawka w Ekstraklasie. Brygada w szarych strojach na początku sezonu zanotowała mały falstart, przegrywając trzy potyczki (z DMN Yebañsk 5:3, z SND 2:1 i 16:5 z Chwastem Lotosu), przeplatając to jedną wygraną, 7:3 z Hmmm FC. Lecz od piątej kolejki Polisquad zaczął swój marsz w górę tabeli, który niemal nie skończył się medalem. Kwartet Jacek Gomulski, Kacper Banaszek, Mateusz Lazaru i Artur Dzik poprowadził swój zespół do pięciu zwycięstw z rzędu (10:6 ze Spowolnionymi, 5:3 z Husarią Mokotów 2, 8:4 z Cervinusem, 3:0 walkowerem z Uwiądem, udało się też efektownie rozbić ERGO 6:2). W ostatnim meczu Polisquad mierzył się z AZS i w razie kompletu oczek, znalazłby się w czołowej trójce, ale tutaj przydarzyła im się nieznaczna porażka 6:8, która kosztowała ich medale. Niemniej, zapamiętamy Squad z tej świetnej passy, a oprócz wspomnianej wyżej czwórki zawodników, docenimy też zimowe występy Marcina Gomulskiego, Artura Jarosińskiego czy Piotra Wrzoska.

Jak silna zimą była Ekstraklasa pokazuje fakt, że DMN Yebañsk, który znalazł się na siódmej lokacie, także był w gronie ekip walczących o podium. DMN w minionych już rozgrywkach punktował ze zmiennym szczęściem. Na otwarcie minimalnie ulegli późniejszym wicemistrzom Chwastowi 5:6, w drugiej turze pokonali Polisquad 5:3, w trzeciej lekcji futbolu udzieliło im ERGO (1:11), ale w następnych dwóch występach Yebañsk zgarnął dwa komplety oczek (6:4 z Hmmm FC i 4:2 z Cervinusem). Jak było dalej? Nadal w kratkę. Przyszła porażka z AZS 1:5, remis 2:2 ze Spowolnionymi, dwie wygrane, z brązowym medalistą Husarią 7:6 (po kapitalnym widowisku) i 6:5 z Uwiądem. Na koniec jednak DMN zaliczyli porażkę z pewnym już mistrzostwa SND (3:6) i stracili przez to szanse na pudło. Lecz my zimowe rozgrywki w ich wykonaniu oceniamy jak najbardziej pozytywnie. W ataku Yebañska znakomicie prezentowało się trio Adam Krawczyk – Czarek Karpiński – Norbert Strachota, na duże plusy zapracowali też Kuba Obiedziński, Daniel Suska, Dawid Safin czy też Mateusz Pośniak.

Na ósmej lokacie, z widoczną stratą do dość „rozległej” czołówki, wylądowali Spowolnieni. Beniaminek w pierwszych sześciu grach zebrał 10 oczek. Tu kluczowe były wygrane 7:4 z Cervinusem, 6:5 z Hmmm FC, wpadł też walkower od Uwiądu, sporym sukcesem był też remis 3:3 z późniejszym brązowym medalistą Husarią Mokotów 2. W siódmej kolejce Niebiescy zdobyli cenny punkt z mocnym DMN Yebañsk (2:2), ale od tego momentu już się nie pojawiali na placu, oddając trzy walkowery. A szkoda, bo można było myśleć nawet o podium. Mimo problemów ze składem na pewno musimy wyróżnić tu Andrija Halajko, który był obecny na wszystkich spotkaniach, do tego nieźle zimą prezentowali się Yurii Samoilenko, Jan Grzegorek czy też Jan Myga.

Dziewiąta pozycja przypadła Cervinusovi. I nie był to, mówiąc delikatnie, dobry sezon w wykonaniu tej ekipy. Bordowi zgromadzili na swym koncie ledwie pięć oczek. Na inaugurację pokonali 5:4 Uwiąd Starczy, a potem jeszcze godny uwagi był remis 6:6 ze srebrnym medalistą Chwastem Lotosu, podzielili się też punktami z Hmmm FC (5:5 w przedostatniej kolejce). Pozostałe mecze to były porażki. Czasem dość bolesne (jak z ERGO czy z Husarią), ale parę razy Cervinus powalczył z wyżej notowanymi rywalami (jak choćby z AZS czy SND). Niemniej, tutaj sporo jest do poprawy, ale były też pozytywy. Na pewno postawa Andrzeja Cichockiego, Piotra Pawliszaka, Krzysztofa Limanowskiego, Mariusza Wolszczaka czy też duetu Wiktor Balcer – Krystian Sutkowski mogła się podobać.

Jesienią bardzo solidnie prezentował się Hmmm FC, ale zimą ta drużyna wpadła w dołek i, w konsekwencji, nie udało im się uratować Ekstraklasy. Pierwsze cztery mecze załoga w błękitnych trykotach przegrała (chociaż bliscy byli korzystnego wyniku w starciu z DMN). W piątej kolejce przyszła wygrana 9:4 z Uwiądem Starczym, ale potem, już do końca sezonu, udało im się zdobyć ledwie jeden punkt (po remisie 5:5 z Cervinusem), co łącznie dało zaledwie cztery oczka w ciągu całego sezonu. To było zdecydowanie za mało jak na ekipę z takim potencjałem. Chociaż tutaj musimy pochwalić Jakuba Golaka, Konrada Kowalczyka, Marka Urawskiego i Piotra Pruszcza, którzy zrobili wszystko, by utrzymać Hmmm FC w najwyższej klasie rozgrywkowej.

Na samym dole tabeli sezon skończył Uwiąd Starczy. I było to ogromne zaskoczenie, mówimy w końcu o zespole, który jesienią zdobył wicemistrzostwo. Zimą jednak nie poznawaliśmy tej drużyny, zresztą jedenaście porażek w jedenastu spotkaniach mówiło samo za siebie. Uwiąd kilka razy miał pecha (skromne przegrane 5:6 z Cervinusem, 6:8 ze srebrnym Chwastem, 4:6 ze złotym medalistą SND czy też 5:6 z DMN Yebañsk), ale żadnego punktu nie udało się zdobyć. Chociaż najmniej pretensji można mieć do duetu Robert Kulmiński – Mateusz Zaparuszewski, który notował całkiem niezłe liczby w ofensywie.

 

Król Strzelców: Piotr Ignaczewski (Chwast Lotosu) - 27. goli

Król Asyst: Marek Wójcik (ERGO Technology & Services S.A.) - 13. ostatnich podań

Najlepszy Bramkarz: Łukasz Gołębiowski (Husaria Mokotów 2) - średnia 8.6

MVP Sezonu: Piotr Kalinowski (ERGO Technology & Services S.A.)